środa, 28 sierpnia 2013

Obiad.

Skaczę po tematach niczym kangur, ale nie będę ukrywać, że w kuchni spędziłam dużo więcej niż pół życia. Tak, każdy teraz gotuje, jest przezdolny kulinarnie i wprowadza w osłupienie znajomych i rodzinę, czarując swoim gotowaniem. Nie wnikam, podziwiam, chwalę, świat jest pojemny na każdą łyżkę i widelec. 
Miłość do smaków wyniosłam z domu, w którym gotowano dużo, głównie z powodu  uwielbienia do jedzenia i do organizowania rodzinnych imprez. Ponieważ pochodzę z ogrodniczej rodziny, wyrosłam w zapachu rosnących pomidorów, ogórków, papryki i pól róż, które stanowiły dla mnie pełną radości dżunglę. Wielkie szklarnie z pomidorami słodko pachniały, ogórki pięły się jak baletnice po sznurkach, dając pole do mojej wyobraźni, na ile sposobów można je zjeść. Cudowności do niezapomnienia! 
Babcia była mistrzem w skomplikowanych sprawach jak trymowanie kaczki (w życiu się tego nie nauczę) i miała jedną wspaniałą cechę-była cierpliwa. Zamykałam się w jej kuchni i obiecując zmycie naczyń, wyciągałam miski, garnki i tworzyłam. Najpierw na podstawie książek kucharskich, a potem już sama, wprawiając w osłupienie rodzinę, że dziecko jest rozsądne, czyta przepisy i jeszcze je potrafi zastosować. Gotowałam w każdych możliwych warunkach, włączając odsączanie makaronu w podkoszulce na wielkiej białoruskiej łące, na łódce,

na obozie harcerskim i mając jeden garnek. No dobrze. Ci, co mnie znają, wiedzą jak jest. Rzadko korzystam z przepisów, wszystko robię "na oko", inspiruję się składnikami i czuję smak, który powstanie. Dodaję coś od siebie. Otwieram lodówkę, szafkę i działam. Nie umiem tysiąca rzeczy, nie mogłabym być masterchefem, nie znam się na przyrządzaniu przegrzebków, kaczki, jagnięciny, rzeczy wymyślnych. Mój mąż twierdzi, że nie umiem ugotować normalnego obiadu, bo zawsze jest inaczej. I dobrze, bo każdy dzień jest inny i wyżyty innym smakiem:)
Jeszcze mała rzecz - nie używam żadnych substytutów, dań z woreczka, maggi, kostek rosołowych, ziarenek smaku, jakiś pypci, które udają coś prawdziwego. Po co...

Tymczasem przechodząc do sedna sprawy, dziś ugotowałam zupę pomidorowo-kokosową i placki z owocem sezonowym. Bardzo szybkie i aromatyczne jedno i drugie.

Zupa:
400 g pomidorów lima (lub 2 puszki pelati)
300 ml przecieru pomidorowego (z butelki lub kartonu)
1 łyżeczka soli
pół łyżeczki cukru
puszka mleka kokosowego 
4 spore słodkie śliwki bez skórki (dodają rozkosznej słodyczy)
oliwa
1 duża cebula
3 ząbki czosnku
łyżeczka imbiru i kuminu
pół łyżeczki kolendry (zmielonej)
2 łyżeczki słodkiej papryki
1/3 łyżeczki chilli (lub 1 ostra papryczka żywa)

Działamy.
Pomidory udusić na łyżce oliwy, przetrzeć przez sitko, aby nie została żadna pestka ani skórka. Dodać przecier i śliwki, odstawić.
Cebulę i czosnek posiekać, podsmażyć niedużo, aby puściły sok.
Przyprawy uprażyć na suchej patelni, dodać zeszkloną cebulę i zatopić w pomidorowej toni. Zmiksować.
Mleko kokosowe wymieszać (często po otwarciu puszki napotkamy gęstą masę i płyn), można lekko podgrzać, co ułatwi zadanie. Połączyć białe z czerwonym i spróbować:)

Do zupy wrzucić makaron sojowy, ryżowy lub z fasoli mung. Świetne z posiekaną kolendrą. Pikantno-słodkawy smak pomidorów, złagodzony na drugim planie miękkim smakiem mleka kokosowego. Urzekające i sycące.

Placki.
2 łyżki białego serka homogenizowanego
200 g gęstego jogurtu (użyłam greckiego)
łyżeczka cukru pudru
wanilia 
3/4 szklanki mąki
2 jajka
pół łyżeczki proszku do pieczenia
olej do smażenia

I robi się je tak. Serek wymieszać z jogurtem, dodać jajka, lekko ubić (najlepiej trzepaczką rózgową). Dodać wanilię, mąkę, cukier i proszek. Ciasto powinno mieć konsystencję gęstej śmietany. Rozgrzać patelnię i smażyć nieduże placki, co zajmuje około 2 minut.
 Podałam je z duszonym jabłkiem z cynamonem, jogurtem, syropem klonowym, borówkami i malinami.
Banał dla łasuchów :)
Oczywiście ciąg dalszy nastąpi.






2 komentarze:

  1. Wyczuwam prawdziwą pasję do gotowania i uważam, że takie podejście jest bardzo inspirujące. Jeszcze nigdy nie próbowałam dodawać do zupy pomidorowej śliwek, jestem bardzo ciekawa smaku :)

    OdpowiedzUsuń